Saturday, July 28, 2007

Wieczorowa pora

A kiedy juz powrzucalam dzieci do lozek, przykrywajac je az po same nosy koldrami zeby nie bylo slychac sprzeciwow ('mamo jestem glodna', 'mamo wody", "mamo nie ta bajeczka', ' mamo a kiedy tata wroci", 'mamo chce isc z toba spac', 'mamo siku') udalam sie na balkon. Tam w me nozdrza uderzyl gesty zlepek zapachow z przewaga ryby. Usiadlam sobie cichutko na krzesle i delektowalam sie milymi odglosami jakiejs rozwijajacej sie beze mnie imprezy w oddali. Na niebie wisial ksiezyc w niewatpliwej pelni. W kubeczku mialam zakupiona dzisiaj i zaparzona melise. Co prawda na opakowaniu napisano zeby cala porcje podzielic na dwa, trzy razy w ciagu dnia ale nie zniechecilo mnie to, zrobilam z tego dwa, trzy lyki. Szanowny maz zrobil mi uprzejmosc nieobecnosci prawdopodobnie calonocnej, w domu panowala wiec cisza i spokoj. Nastepnie oddalam sie czynnosci, do ktorej sie nie przyznam zeby nie spowodowac oburzenia zera komentarzy. Poczulam rozlewajaca sie po ciele przyjemnosc kontemplacji otoczenia. Po drodze z balkonu zwinelam z podlogi pojedyncza fasolke szparagowa, wspomnenie z obiadu. I udalam sie na zasluzony spoczynek. Momentami zycie jest piekne eh...

Thursday, July 26, 2007

Tuesday, July 24, 2007

Thursday, July 19, 2007

Stracilam

Serce do tego bloga i do paru innych rzeczy rowniez.

Sunday, July 15, 2007

Poszlam sobie

Do kina i do baru sie wybralam. Do pierwszego z obowiazku, do drugiego z ciekawosci. Ponarzekac? Film to kolejna czesc Harry Pottera, trzeba bylo przez to przejsc jak przez rwanie zeba, z bolem tylka i starym popcornem. Samo dotarcie do sali kinowej bylo osiagnieciem, gdzie trzeba bylo wejsc o okreslonej porze, po odstaniu w kolejce, gdzie wpuszczali po grupie ludzi na raz. Widac przy pierwszych pokazach musialy odchodzic jakies dantejskie sceny. Do toalety kolejka dwadziescia osob, do stanowiska z uzywkami rowniez. Jak przepchalam sie do mojego siedzenia to z ulga padlam na fotel. Zawsze mnie dziwi dlaczego w kinie jest tak glosno? Podobalo mi sie pare nowych postaci i pare scen ale jednorazowe obejrzenie tego filmu wystarczy. Az nadto.
Do baru poszlam zeby zobaczyc co poniektory czlowiek widzi w siedzeniu tam godzinami. Fakt, poszlam sama a bycie w towarzystwie duzo zmienia. Jeden dzentelmen postawil mi drinka bez zobowiazan, jedna para opowiedziala mi historie swojego zycia (On w separacji ale mieszka z zona, ma dwoch synow, 43 lata, ona 50 lat wnuki w wieku jego synow i wlasnie przyjechali do Nowego Jorku i skonsumowali swoj zwiazek po miesiacu. W 10 minut wiedzialam o nich absolutnie wszystko.). Przed polnoca towarzystwo bylo troche starsze, po polnocy wymienilo sie na mlodszych ale za to bardziej pijanych. Siedzialam na rogu i caly czas mnie ktos szturchal ;-). Poogladalam za to sobie sliczna barmanke przy pracy, reklamy w telewizji, innych ludzi, popilam Guinessa i Cosmopolitany i wrocilam do domu lekko drzaca. Byc moze sie starzeje ale dla mnie to strata czasu. No chyba, ze poszlabym gdzies, gdzie mozna potanczyc. ;-)))

Friday, July 13, 2007

Lokalny patriota


Czesto mijamy ten samochod po drodze do sklepu, nie moglam sie oprzec. Drugie zdjecie wyszlo nieostre, ale zawsze zapominam wziac aparat na zakupy, poniewaz jest ciezki, moze kiedys nastapi poprawka. Jak widac mozna za jednym zamachem wyrazic milosc do starej ojczyzny, do nowej ("God Bless America" na wstazce), milosc do miejsca zamieszkania (I Love NY) oraz podejscie do zycia typowo polskie (a pocalujciez wy mnie wszyscy w d..e ;-))). Uwielbiam ten samochod.


Posted by Picasa

Thursday, July 12, 2007

Czwartek

Od trzech dni probuje sie pozbierac i powrocic do przedwakacyjnego trybu zycia z mizernym skutkiem. Nie jestem ani rozpakowana ani zorganizowana ani nie mam ku temu checi i ochoty. Nawet notka tutaj mi nie wychodzi, w zwiaku z tym prosze sobie poogladac jak to bylo:

Tuesday, July 10, 2007

Podsumowanie

Wrocilysmy po trzech tygodniach wakacji w domowe, zakurzone pielesze. Pozostawilysmy za soba pare kilogramow, usatysfakcjonowanych krewnych, staniki matki karmiacej oraz relaks, luz i blus. Przywiozlysmy fure zdjec, opalenizne, podejrzenie astmy u Ani, zabawki i ciuchy otrzymane w darach i staniki w mniejszym rozmiarze. Przezylysmy pare rodzinnych scen, fryzjera na prowincji i chrzciny. Teraz musze sie zebrac w sobie i postanowic "co dalej?" poniewaz przez ten caly czas nie udalo mi sie nawet usiasc i zastanowic. Tylko najpierw sobie odpoczne, bo jestem wykonczona ;-)