Thursday, April 30, 2009

Niedziela w Queens Zoo

Jakos usiedziec w domu nie moglam to spakowalam dzieci, ryknelam na meza, zapakowalismy sie do autobusu i po polgodzinnym bladzeniu dotarlismy do zoo zlokalizowanym we Flushing - Meadows Corona Park. W parku siedzieli absolutnie wszyscy z kolorowej okolicy, wygladalo to jak jeden, wielki, rozbuchany, grillujacy hiszpanski piknik. W zoo bylo o dziwo spokojnie. Nie jest to duzy obszar, zaledwie 5 akrow sklada sie z dwoch czesci. Mniejsza miesci zwierzeta domowe, zeby biedne nowojorskie dzieciaki mialy szanse na obejrzenie i wlasnoreczne dokarmienie tego, co dla niektorych dzieci normalne. Czesc druga zamieszkuja zwierzeta wystepujace w Ameryce Polnocnej. Kojoty, kuguary, sowa, sztuk jedna, orzel, tez jakis samotny, jakies inne ptactwo, czterokopytne jelonki. Sezonowo wystapuje aligator, ale jeszcze widocznie nie sezon i akwarium z fokami, gdzie obejrzec karmienie. Mielismy szczescie zobaczyc zmiane mamy i taty zurawi przy wysiadywaniu jajek.












Zoo jest male ale bardzo ladne, czyste i zadbane. Ciekawy budynek ptaszarni, gdzie mozna w srodku wspiac sie po rampie i podgladac rozne ptaszki przy codziennych zajeciach.
Wszystkie dzieci byly zadowolone i szczesliwe, zwlaszcza ze zaraz obok zoo znajdowala sie karuzela. Jedynie pierdzacemu tatusiowi sie nie podobalo, bylo mu goraco, byl glodny, spragniony i generalnie nieznosny. Poniekad go rozumiem, tez wolalabym siedziec sobie sama w domu, w ciszy, na komputerze, przed telewizorem, na kanapie, na toalecie.
Bedzie sie musial niezle napracowac zebysmy go wziely na kolejna wycieczke.




Friday, April 24, 2009

Park Centralny

Po muzeum poszlysmy sie jeszcze powietrzyc do parku, gdzie rowniez zjechalo sie pol miasta. Udalo nam sie znalezc fioletowe kwiaty, specjalnie dla Dominiki, ktora uznaje jedynie kolor fioletowy juz od dwoch miesiecy. Chociaz polepszylo jej sie juz na tyle, ze nie dostaje histerii w momencie jak musi zalozyc dzinsy z braku fioletowych portek, lub w innym kolorze pizame.











Zrobilysmy sobie piknik tuz przed pomnikiem krola Wladyslawa Jagielly. Pomnik zostal zaprojektowany przez Stanislawa K. Ostrowskiego i zostal sprezentowany Miastu w 1945 roku. Znajduje sie w doborowym towarzystwie pomiedzy Jeziorem Zolwi ;-), Metropolitan Museum of Arts, egipskim obeliskiem oraz zameczkiem o nazwie Belvedere.
Pomnik rzeczywiscie robi duze wrazenie, mozna zaobserwowac duze zainteresowanie przechodzacych osob roznej masci. No ladny jest ten nasz pomnik, jestem dumna jak sie na niego patrze ;-))) Serce mi roscie.


Corocznie pod pomnikiem w Niedziele Wielkanocna odbywa sie zbiorowe sniadanie swiateczne, na ktore zbieraja sie Polacy ale i rowniez przygodni przechodnie. Organizatorka jest Pani Uta Szczerba. Wszyscy zbieraja sie pod Katedra Sw. Patryka, gdzie mozna obejrzec wielkanocna parade kapeluszy, a nastepnie spacerkiem z koszykami wyladowanymi jedzeniem swiatecznym wszyscy udaja sie pod Jagielle. Tam na murku kazdy rozklada swoje smakolyki, ktorymi mozna sie poczestowac. Ostatni raz bylam na sniadaniu trzy lata temu i bylo super, nawet odbylo sie toczenie jajek po trawie. Potem przestalam na troche chodzic, bo co szlam to mialam nowe dziecko ;-). Ponizsze zdjecie nie jest moje. Zapraszam na strone Pani Uty, gdzie ejst wiecej zdjec oraz rozmowa z nia sama. W przyszlym roku sie wybieram i zachecam wszystkich zainteresowanych bo warto.

http://www.sniadanie.mariocomp.com/Rozmowa_Uta.html

Przylaczyla sie tez do nas para glodnych kaczek.


Tuesday, April 21, 2009

Pierwsza Wycieczka Sezonu.

W zeszlym tygodniu bylo wolne od szkoly i postanowilysmy po mile spedzonych swietach rownie mile zakonczyc tydzien wyrywajac sie z domu. Pojechalysmy do Muzeum Historii Naturalnej. Wbrew pieknej pogodzie kiedy to wszyscy, normalni ludzie siedza na lonie natury, w muzeum byl dziki tlum. Zapewne w powodu turystow, ktorych mozna bylo rozpoznac po plecakach, daszkach na glowach, stertach map w reku, pojemnikach na wode, smrodzie plynu antybakteryjnego do rak i innych charakterystycznych cechach ;-). Najwiecej skorzystala Natalka, ktora wiedze chlonela kazda komorka ciala i rzeczywiscie miala sporo radochy. Jej dwie siostry wytrzymaly ile mogly, a nastepnie solidarnie poszly spac na wozku, w zwiazku z tym ominal je tyranozaur, przy ktorym rzecz jasna karta mi siadla. Nie wpadlam na to, zeby usunac jakies niepotrzebne zdjecie. Ten inteligentny pomysl nawiedzil mnie dopiero w Parku Centralnym, do ktorego udalysmy sie po muzeum.













Jeszcze tam wrocimy z wielorakich istotnych powodow, miedzy innymi musimy wystawic Roberta na zastrzyk edukacji, porobic zdjecia tyranozaurowi oraz wykorzystac fakt, ze za bilet mozna dac ile laska. Aczkolwiek na nastepny dzien zeby wstac z lozka musialam zazyc tabletke na migrene, dwa srodki przeciwbolowe, witamine pod tytulem energia na caly dzien
oraz wlac w siebie dwie kawy. Dopiero potem bylam w stanie ruszyc reka i noga.


Thursday, April 9, 2009

Szczerbus


Bylysmy dzisiaj u dentystki, ktora usunela Natalce dwa zabki, poniewaz nowe z tylu sie juz niecierpliwily. Cala operacja zajela moze 10 sekund, podobno nic nie bolalo. Zeby wlozone pod poduszke czekaja na nocna wymiane a Natalka sprawdza je co pietnascie minut. Zapytalam co byla najfajniejsze z calego dnia dzisiaj? A mamusia sie popisala: i sklep z zabawkami i wizyta u ulubionej kolezanki i plac zabaw i park i pyszny obiadzik. Nie. Najfajniejszy byl dentysta. Natalka z odrobina grozy zauwazyla, ze z ubytkiem zebowym nie da sie obgryzac paznokci hehehehe!