Sunday, June 29, 2014

Munga w akcji

Od czego by tu zaczac, tyle sie podzialo ;-). Przede wszystkim skonczyl sie rok szkolny i mamy wakacje od piatku. Laptop mi padl i nie moglam go zastartowac. W desperacji (poniewaz moje najstarsze dziecko tracilo rozum z powodu braku skype'a) poprosilam Munge o pomoc. Przyszedl, nie naprawil, a przy okazji zepsul internet, bo chcial cos zresetowac. I poszedl. A tutaj trojka dzieci, ktore nie chodza do szkoly i ich glowny cel zyciowy to wisiec na tv, internecie, tablecie i innych cudach. Troche sie zdenerwowalam, ale bylo juz pozno wieczor i nie dalo sie nic z tym zrobic. 
Wczoraj Munga mial dzieci i plan byl taki, ze pojada gdzies w gory. Rano telefon, ze nie pojada nigdzie, poniewaz nie ma pieniedzy na benzyne. No i oczywiscie co najwieksza idiotka na swiecie zrobila? 
Dala pieniadze, jeszcze dorzucila grilla i zabawki zeby mogli na plaze pojechac (bo piekny plazowy dzien byl). 
Umowa byla taka, ze maja wrocic o dziewiatej wieczorem. O siodmej dostalam texta, ze sie nie wyrobia. 
W zwiazku z tym czekalam: dziewiata, dziewiata trzydziesci, dziesiata, dziesiata trzydziesci, jedenasta. 
Okazalo sie, ze po drodze do domu Munga mial swietny pomysl, zeby pojechali jeszcze w odwiedziny do jego kuzyna - idioty, ktorego nie widzial od lutego (notabene obrazil sie na niego, ze go nie wzial do siebie, kiedy Munga nie mial gdzie mieszkac).
Zdenerwowalam sie, puls mi skoczyl i musialam tabletke sobie strzelic. Przez telefon wyraznie slyszalam, ze stary cos sobie wypil. Powiedzial, ze na plazy, ale jechal samochodem z dziecmi po piciu piwa, w jego mniemaniu ok, bo pare godzin pozniej. Na benzyne i jedzenie dla dzieci kasy nie mial ale na piwo tak. Rece opadaja.  
Przyjechali o 11:20, dzieci musialy jeszcze wziac prysznic po plazy, ostatnia z nich wyladowala w lozku po dwunastej. A rano dzisiaj jechalysmy do kosciola i musialy wstac rano. Ale sie darlam, jak je przywiozl,  wszyscy sasiedzi mnie slyszeli. 
Dzisiaj przyszedl po poludniu, poniewaz potrzebowal wozek zeby pranie z pralni przywiezc. Nie chcial uzyc samochodu, bo mial zaparkowany na noc w swietnym miejscu. Powiedzialam, ze ja potrzebuje internet naprawic. On strzelil swiatla rada, zebym poprosila kogos innego. No to ja na to zeby ktos inny mu pozyczyl wozek. Hehehe. Normalnie przepychanki jak u pieciolatkow w piaskownicy. 
Nie pozyczylam wozka, tak zmeznialam. 
W domu skorzystalam ze swiatlej rady Mungi i zadzwonilam do kogos. Do reprezentanta. I dzieki niemu udalo mi sie odpalic internet, netflix, tv i tableta. 
Tylko laptop sie nie ugial i nadal martwy lezy, chociaz uzylam na nim wszystkie sztuczki znalezione na youtubie. Chyba bede go musiala zaniesc do serwisu. 
A teraz prosze mnie ladnie pochwalic, bo poradzilam sobie bez chlopa z tymi wszystkimi wkurzajacymi problemami technicznymi. ;-)

Thursday, June 19, 2014

Dwa Sady w Dwa Dni

We wtorek mialam spotkanie w Sadzie Najwyzszym w sprawie rozwodu. Munga straszyl, ze go nie stac na prawnika, ale jakos sie jego fircyk pojawil.
Moj najwiekszy problem polegal na tym, ze Munga oznajmil, ze na poczatku lipca bierze dzieci na "wakacje" zeby poznaly bimbo, jej corke i jej rodzicow. Okreslil bimbo jako druga matke naszych dzieci (other mom) i jego przyszla zone (wife to be). Dowiedzialam, ze sie w zwiazku z tym nie mam prawa wyrazac sie na temat tej osoby w sposob obelzywy. Mam ja szanowac i pewnego dnia on nas sobie przedstawi, poniewaz musimy sie poznac zebysmy mogly wymieniac sie dziecmi kiedy on bedzie w pracy. Krew mnie zalala na te slowa. Zadna kurwa nie bedzie zajmowac sie i wychowywac moich dzieci. W tym celu on chce miec piecdziesiat procent opieki nad dziecmi zeby jakas obca osoba z nimi siedziala, kiedy ich wlasna matka robi wszystko zeby z nimi byc?
Poprosilam prawnika zeby wystapil o zakaz wywozu dzieci z Nowego Jorku.
Konferencja prawnikow z sedzina byla dluga a nastepnie stanelismy wszyscy przed sedzina, zostalismy zaprzysiezeni i wszystko mialo zostac wciagniete w rekord.  
Najpierw bylo dlugie blablabla na temat wszystkich pieniedzy, potem na temat ubezpieczenia i spraw mieszkania i wszystkiego co sie w nim zajmuje. Ja juz ledwo stalam, poniewaz prawnik mi powiedzial, ze sedzina sie nie zgodzila na zakaz wywozu dzieci.
Na samym koncu sedzina zwrocila sie do Mungi i mu powiedziala na temat calego problemu. Powiedziala, ze moze jechac na wakacje z dziecmi ale czas, ktory ma na dzieci powinien byc czasem dla niego i dzieci a nie jakis trzecich osob. Zwrocila mu uwage, ze dla dzieci to, co sie dzieje juz jest wystarczajaco ciezkie a zrzucanie na ich glowy jeszcze swojego, nowego zwiazku jest nie na miejscu. Poprosila go, zeby wykazal sie jakas wrazliwoscia I mial na uwadze co jest najlepsze dla dzieci. Generalnie duzo madrych rzeczy mu powiedziala. Gdyby to wszystko dotarlo do tej zakutej paly to nasze zycie od razu staloby sie piekniejsze.
Jak tylko doszlismy do dzieci kompletnie sie rozkleilam. Strazniczka podawala mi papier toaletowy a ja nie moglam sie uspokoic. Munga zaczal rowniez smarkac a sedzinie zalamal sie glos dwa razy. Naprawde mam szczescie, ze to ona jest moim sedzia. Tylko szkoda, ze ja prawo ogranicza i nie moze pewnych rzeczy ustanowic.
Stanelo na tym, ze Munga moze sobie dzieci wziac gdzie chce i na ile chce. Nie wiem, jak to przezyje ale byc moze sciagna z niego nareszcie kase i nie bedzie go stac na wakacje. I tak musze sie nastawic psychicznie na to, ze predzej czy pozniej dzieci poznaja ta cudowna istote - przyszla zone tatusia. Tylko, ze po moim trupie bedzie ona druga "mama" moich dzieci. Zaczelam im juz tlumaczyc, ze mame maja tylko jedna.
Munga wylecial z sadu az sie za nim kurzylo, a ja poszlam do domu i ryczalam caly wieczor.
Nastepna rozprawe mamy na koncu wrzesnia. Nie czuje sie jakby ta rozprawa cokolwiek rozwiazala.
Rozwod nie dojdzie do skutku dopoki prawnik Mungi nie zlozy jakiegos tam papieru.
Moj prawnik z kolei ma sie zajac bezposrednim przelewem pieniedzy z wyplaty Mungi, nie uwierze, dopoki nie zobacze. 


***
W srode byl drugi sad, tym razem cywilny. Pozew wlascicielki domu. Siedzialam tam od godziny dziewiatej rano do prawie czwartej po poludniu, z przymusowa przerwa poltoragodzinna na lancz.
Nie wiem, ale wydaje mi sie, ze zawalilam. Nie stanelam przed sedzia, tylko poszlam na ugode. Wlascicielka nie bedzie miala wobec mnie zadnych roszczen finansowych (ponad 10 tysiecy dolarow) jezeli wyniose sie do 31 lipca. Troche mnie podlamal ten lipiec, bo myslalam, ze dadza mi czas do konca sierpnia. W momencie gdy sie nie wyniesiemy nastapi eksmisja. Jezeli nie znajde nic do polowy lipca bede musiala sie odwolac i znowu pojsc do tego koszmarnego sadu. Boze prosze Cie daj mi jakies mieszkanie zeby ten koszmar sie skonczyl.
Munga nie pomaga w zaden sposob, on tylko z otwartymi rekami wezmie dzieci jak ja wyladuje na bruku.
 
***
 
Nie przysluguje mi pomoc socjalna. Moje zarobki wraz z alimentami od Mungi daja mi za duzy dochod. Nie wiem, jak Ci wszyscy sprytni ludzie sa w stanie obejsc te wszystkie bramki.
To tyle sensacji w tym tygodniu. Dalam sobie czas do niedzieli na rozklejke i uzalanie sie nad soba a od poniedzialku zbieram sie w kupe i do boju!

Saturday, June 14, 2014

Dzien dziecka

W tym roku przypadl na niedziele, z zwiazku z tym postanowilam wziac dzieci do wesolego miasteczka i na plaze. Zawsze marzyla mi sie przejazdzka mlynskim kolem. To znajdujace sie na Coney Island jest jedyne w swoim rodzaju, najwyzsze na swiecie. Jego budowa rozpoczela sie w 1918 roku, a oddano go do uzytku w 1920 roku. Wazy 400,000 funtow, wysokie jest na 150 feet (prawie 46 metrow) i moze przewiezc na raz 144 osoby. 8 wagonikow stacjonarnych i 16 hustajacych sie. W ciagu 89 lat nie zdazyl sie ani jeden wypadek a kolo obsluzylo 30 milionow chetnych. Sam w sobie zabytek.
 
 
 
 
Moje najmlodsze dziecko wystawilo pazur, dostalo paniki i powiedzialo, ze nie wsiadzie do bujajacego sie wagonika. Zgrzytnelam zebami , poniewaz za co zaplacilam w takim razie 25 dolarow!!! Poddalam sie tylko dlatego, ze to ten Dzien Dziecka byl wrrrr.
No ale przynajmniej widoki byly fajne.
 
 

 

 



 
 
Ludzie za nami mieli hustajacy sie wagonik ;-(((
 
 
 
Wszystko bylo tam kosmicznie drogie. Za pseudo-owocowy (zrobiony z jakiegos proszku) koktail trzeba bylo zaplacic 7 dolarow, za hot doga 5. Kazdy przejazd karuzela lub czym tam innym od trzech do 7 dolarow. Oczywiscie mozna bylo kupic karnet za jakies 40 dolarow.
Nie na moja kieszen to miejsce.
W zwiazku z tym poszlysmy na plaze, ale niestety nie moge jakos zdjec sciagnac z telefonu.
 

Tuesday, June 3, 2014

Dobra Wola

Wyczerpala mi sie / wyskoczyla przez okno i uciekla z wrzaskiem / zakopala sie w sypkim piasku / utopila  sie w lyzce wody. Nie, zebym nie probowala... Poszlam do biblioteki i pozyczylam sobie dwie fascynujace ksiazki: "Jak zaprzyjaznic sie ze swoim eks" (zeby wszystkim bylo dobrze)  oraz "Wspolwychowywanie dzieci po rozwodzie". Zaczelam czytac ta pierwsza, calkiem fajnie sie ja czytalo. Mialam duzo planow i wiele chceci. Chceci, bo chcialam zeby to wszystko dzialalo tak, jak opisuja mili, wyedukowani ludzie. Wszystko bardzo cudownie dzialalo, az odpalilam syndrom nienawisci. Zrozumialam wtedy, ze sobie zle ksiazki wypozyczylam. Na budowanie cudownego zwiazku z Munga jest za wczesnie. Poza tym, jezeli on nie robi absolutnie nic z tego co nakazuje mu sad, milosc do dzieci i zdrowy rozsadek, to ja tez nie musze absolutnie nic. Jezeli ktos nie ma pieniedzy na placenie alimentow a ma na dziewiec dni wakacji i nie widzi swoich dzieci przez ponad dwa tygodnie i mu to nie przeszkadza to ja nie mam podstaw do budowania zadnych zwiazkow z ta osoba.
Oddalam ksiazki do biblioteki. Zamowilam sobie innego rodzaju z cyklu: "Jak przetrwac rozwod i nie zwariowac?" Musze zajac sie soba i dziecmi a idiote olac kompletnie. Przestac liczyc na jego dobra wole i falszywa oferte pomocy. (JA wiem, ze dla Was te wszystkie sprawy sa jasne jak slonce, ale ja do wszystkiego musze dojsc powoli i samodzielnie).
Wszystko bedzie dobrze, tylko jeszcze troche musze poczekac.