Monday, August 29, 2016

Zdolowane poirytowanie.

I tak to dobilismy prawie do mety tak zwanych "wakacji", Nie wyglada ona zbyt atrakcyjnie. Zle to wygladalo juz w zeszlym tygodniu, a fakt, ze od piatku pielegnuje w sobie ciezkie przeziebienie tylko wszystko jeszcze pogorszyl. Ostatnie dwa dni spedzilam na fotelu pod telewizorem, z pulsujacym bolem glowy, smarkajac i kichajac. Taki przymusowy paraliz tylko poglebil moja ogolna irytacje, na ktora zlozylo sie pare skladnikow. Przede wszystkim lato sie konczy. Tak zastanawialm sie, w jaki sposob spedzilam zeszle wakacje, ze zlecialy bez zadnych wiekszych fajerwerkow a wrecz przeciwnie, ciezko bylo sobie bylo przypomniec co ja takiego robilam przez dwa miesiace czego nie pamietam??????? Teraz do mnie wrocilo to uczucie, nie dziwie sie, ze je tak produktywnie zblokowalam: pracowalam!!!! Bezsens tego wszystkiego mnie naprawde dobija. Tyle pracy, tyle wlozonej energii a kasy nigdy nie widac. Tak wiem: czynsz zaplacony, rachunki rowniez, jedzenie jest i zakupy szkolne zostaly zrobione. Ale w momencie jak chce ruszyc tylek z domu i wyjsc gdzies z dziecmi i cos z nimi zrobic? Na to nie ma pieniedzy!!! 
Najbardziej dobija mnie Facebook. Otoz wszyscy znajomi, kolezanki z pracy i cala reszta swiata zapewne... otoz wszyscy pojechali na jakies wakacje!!! Nie omieszkali tego dokladnie obfotografowac i pokazac calemu swiatu, kazdego szczegolu, ze szczegolnym uwzglenieniem zarcia!!! Jak widze to, to mnie standardowa krew zalewa. I nie z zazdrosci, wcale nie, ciesze sie, ze tak fajnie maja. Przyjemnie sie patrzy na te wszystkie cudowne miejsca i szczesliwych ludzi.
Jestem zla na siebie, ze nie moge nic nadzwyczajnego wymyslic, zeby cos z tym zrobic. Tylko sobie moge pomarzyc, ze moze za rok, albo dwa lata, jak wszystko dobrze pojdzie to moze my tez gdzies pojedziemy. Jak zaoszczedze na to. Oczywiscie, jezeli dokonamy wyboru pomiedzy pojechaniem na przyklad na takie Hawaje a odwiedzeniem rodzicow w Polsce, ktorzy widzieli swoje wnuczki dokladnie raz w zyciu! 
I absolutnie kazdy wie, ze wyjazd do Polski sie nie kalkuluje! Tak to marzenia rozbijaja sie o niekonczacy sie imigracyjny konflikt wewnetrzny. 
Jestem zmeczona. Niemamsily i niechcemisie. Zajmowac tym wszystkim, byc odpowiedzialnym doroslym. Dochodzic do wszystkiego powoli, krok po kroku. Za stara jestem na powoli. Chce tu, teraz i zaraz. I najchetniej zeby ktos inny to za mnie zrobil.




Saturday, July 30, 2016

Szybka Sobota

Kazdy by sie wkurzyl gdyby po stworzeniu niezwykle interesujacej notki za pomoca mozolnego wstukiwania na telefonie komorkowym nastapila blizej niewyjasniona kasacja. Niektorzy wkurzaja sie na dluzej niz inni, na ponad miesiac na przyklad. W sumie to szkoda, poniewaz dzieci pojechaly na tenze okres czasu do Pittsburgha i mialy nastapic wydarzenia fascynujace, szalone i warte opisania. Wybuchy fajerwekow i niezapomniane uniesienia. Hm. Owe cuda i dziwy mialy zostac utrwalone elektronicznie kupamieci. Hm. W wieku czterdziestu lat dojrzale juz zdajemy sobie sprawe, ze Pan Bog kule nosi i nie nalezy porywac sie z motyka na ksiezyc. 
W zwiazku z tym spedzilam czas w towarzystwie moich najlepszych przyjaciol: Pracy, Piwa, Wodki, Kanapy, Telewizora oraz Braku Motywacji. Bylo bardzo fajnie. Wspomagala nas bliska przyjaciolka domu Justyna, udalo jej sie spelnic dobry uczynek zanim ostatecznie poszla na Diete.
Dzieci wracaja dzisiaj, oczywiscie z pozlizgiem czasowym dwunastu godzin, ale jak wiemy rozstania przychodza Kochajacemu Tatusiowi nawet gorzej niz ............. (wstaw co uwazasz)..... praca?????
Zeby nikt nie uwazal, ze jestem takim totalnym luserem (luzna parafraza looser w jezyku ichnim), tak owszem poszlam do muzeum, a nawet olaboga do dwoch. Jedno bylo duze a drugie male. W jednym byla sztuka przez duze eS a w drugim wibratory. Bylo to bardzo ukulturalniajace przezycie.
Udalam sie rowniez na trzygodziny spacer plenerowy w najgoretszy dzien roku. Umylam lodowke. Pozwolilam sie nakarmic w restauracji nieodpowiedniemu facetowi. Jego nieodpowiedniosc polegala na tym, ze posiadal zone i czworke dzieci w innym kraju i tlumaczyl to: "it's complicated". Rzecz jasna na takie glupoty nie dalam sie nabrac, za darmo porzadnie sie nazarlam, aczkolwiek nigdy wiecej! 
Nie jest to statystycznie mozliwe, zeby w najwiekszym miescie Stanow Zjednoczonych nie znalazl sie wysoki, przystojny, samotny, zdrowy, czysty, facet z praca, pieniedzmi, domem, samochodem i lodka (nie rybacka), ktory by nie mogl oniemiec na moj cudowny widok. Dlatego bedziemy probowac az do bolu. Zapomnialam wspomniec, ze absolutnie powinien byc tego samego wyznania, no ale jak juz bedzie spelnial wszystkie powyzsze kryteria a tego nie, to bedziemy sie wtedy dalej martwic. 
Wspaniala firma, do ktorej sie samowolnie zapisalam postanowila wbrew wlasnej woli podniesc mi rachunek za programy telewizyjne oraz internet. Bylo im tak przykro z tego powodu, ze dali mi HBO za darmo az do konca pazdziernika. Rzucilam sie na to jak kon na owies i w tym momencie jestem juz swiadoma takich cudownych produkcji wysokobudzetowych jak na przyklad: "Transformers", "Fantastic 4", "Jurassic World", "Mad Max: Fury Road", "Magic Mike XXL" itede. Usilowalam rowniez obejrzec wszystkie odcinki "Orange is a New Black", ale po dwoch sezonach jakos zmeczylo i znudzilo mnie to. Musialam jakos odreagowac po zakonczeniu czytania Biblii po raz pierwszy od deski do deski oraz calego zamieszczonego komentarza. Zajelo mi to dwa lata i dziewiec miesiecy. Dlaczego az tyle jakis bezczelny ignorant moze zapytac? Otoz temu, ze to zycie nieszczesne zawsze mi sie pod nogi wpycha, stoi na drodze i klody rzuca. 
Jest jeszcze kwestia zdrowego odzywiania sie, ale to juz innym razem, poniewaz musze isc troche sprzatnac zanim te wstretne, jeczace, klocacesie, panoszacesie, wymagajacewszystkiego i halasujace 
bachory przyjda i zaczna mi spokoj macic i balagan robic. 


Monday, June 13, 2016

Chaotyzm

Doszlam ostatnio do wniosku, ze jakas przepracowana jestem. Ani sobie cos poczytac, ani napisac nie mam sily i nie chce mi sie. Samo polegniecie na kanapie i odpalenie telewizora wysysa resztke energii.
Poza tym caly czas cos sie dzieje. Maj byl bardzo intensywny, pierworodna zostala nastolatka a dzidziusiek zostal dziesieciolatka. Czy juz wspominalam, ze dziesiec lat to taki kamien rozwojowy, po przeskoczeniu ktorego zaczyna sie drzec morde na wlasna matke??? Zwiekszaja sie rowniez wymagania i pretensje. "A dlaczego on/ona/ono moze/ma/robi to tamto a ja nieeeee mam/moge/robieee".
Poza tym udalo mi sie zalatwic lukratywna fuche w rezydencji bilionerow i dobrze zarobic. Ulatwilo to niezmiernie proces placenia czynszu. A tenze idzie od sierpnia w gore o 75 dolarow.
Poza tym przyjechala Straszna Ciotka w weekend i bylo co robic. Nie pisalam dawno o niej poniewaz opanowalam sztuke uniku do perfekcji. Niezabilomnieto.
Bylam tez na urodzinach kolezanki, ktora skonczyla 70 lat (notabene to kolezanka ciotki rowniez, stad w ogole przyjechala), urzadzonej w domu seniora :).
Obecna byla inteligentncja nowojorskiej polonii,  poniewaz solenizantka jest znana fotografka. Fajnie bylo wyjsc z domu, umyc sie, ubrac i uczesac, pomimo tego, ze srednia wieku gosci byla umiejscowiona w okolicach piecdziesiatki :))). Jak sobie strzelilam dwa kieliszki wina to przestalo mi to przeszkadzac.
Z nowej pracy jestem bardzo zadowolona.   Jeszcze 11 dni do konca. W wakacje bede pracowac w przedszkolu, sprzatac i chyba uczyc mojego obecnego chlopczyka czytac. Dzieci jada na bodajze miesiac do Pitsburga.
Kochajacy tatus jest na stanie, zalatwil sobie miesiac pracy w Nowym Jorku. O dziwo poradzil sobie jakos z wynajęciem pokoju. Nawet jakas kasa sypnal, tak ze prawie zawalu dostalam z wrazenia.
W przyszlym miesiacu powinnam sie tu wiecej udzielac, poniewaz nie bede musiala gotowac obiadow:))).

Monday, April 25, 2016

Ferie Wiosenne

Tak czekalam na ta przerwe, tak bylam podekscytowana jak to sie zrelaksuje i sobie odpoczne. Nie wiem, cos mi sie chyba w mozgu przestawilo. Zapomnialam sobie jakos o koniecznosci zarabiania mamony oraz spraw niecierpiacychzwlokiktorenalezyzalatwic. 
Dzieci pojechaly z kochajacym tatusiem do Pittsburgha juz w piatek. Maja wrocic w sobote, zeby w niedziele mogly sie postawic na nogi przed pojsciem do szkoly. Beda wycienczone niekonczacym sie ciagiem rozrywek, zapewnianych im przez cala rodzine Mungi. 
W piatek po pracy pojechalam na sprzatanie szesciogodzinne na Manhattan. W sobote trzesnelam osmiogodzinne generalne porzadki, po remoncie w trzypoziomowym domu. Wrocilam do domu niezywa, wzielam kapiel i poszlam spac. 
W niedziele zabralam sie za pokoj dziewczyn, poniewaz zadecydowaly, ze Ania wraca do pokoju Dominiki, a Natalia sie wprowadza do mojego pokoju. Poza tym dostalam kosztowny, jedwabny dywan, ktory trzeba bylo nareszcie w pokoju polozyc. 
Operacja - reorganizacja obejmowala zebranie calego majdanu dzieci, ktory walal sie wszedzie, pozbieranie smieci, spinekj/gumek do wlosow, rozrzuconych skarpetek nie do pary, wyjazd ze wszystkimi meblami gdzie indziej, polozenie dywanu i wjazd z meblami z powrotem. 
Wyrzucilam tez jedno lozko, zeby zrobic miejsce na biurko (zainteresowani moga sobie sprawdzic zdjecia na cudownym Facebuku). Frapuje mnie, gdzie Natalia spac bedzie, ale zazwyczaj nikt nie spi tam, gdzie powinien. W zwiazku z tym nieprzejmujesietym. 
Dywan byl dluzszy niz pokoj, w zwiazku z tym postanowilam go zlozyc. Ciezki tez byl jak cholera. 
Pod dywan szla specjalna siatka, zeby trzymac go na miejscu. Trzy warstwy nalezalo ulozyc rowno oraz tak, by nie bylo zmarszczek.
Miotalam sie z nim przez dwie godziny, poniewaz jak juz go sobie ulozylam do rozkladania to okazalo sie, ze trzeba go odwrocic do gory nogami. 
Dzisiaj jest juz poniedzialek i mam w planie skonczyc ukladanie/wywalanie/organizowanie smietnika dzieci. 
Musialam odlozyc moje dzisiejsze spotkanie z najlepsza przyjaciolka na czas nieokreslony, poniewaz wyglada na to, ze jestem za bardzo zajeta zeby sie socjalizowac. 
Caly poranek skladalam do kupy aplikacje o przedluzenie food stamps. Jak zwykle trzeba bylo wszystkie dokumenty zaktualizowac i zebrac a nastepnie udac sie do Staples, gdzie mnie skasowali $20 (!!!!!) dolarow za wyslanie faxu. Drogo tam maja!
Do tego wszystkiego od wczoraj jestem na dziesieciodniowym oczyszczaniu flakow za pomoca zielonych smoothies. Po raz pierwszy w zyciu usiluje wytrwac w jakims zorganizowanym systemie przyswajania pozywienia.  Trzy razy dziennie spozywam zmiksowane zieleniny z owocami, a do tego moge przekaszac jablka, chrupiace warzywa (marchewka, ogorek, seler naciowy), mala garsc orzechow lub jakis nasion, jajka na twardo oraz maslo orzechowe. Proste jak budowa cepa, nawet ja sobie powinnam z tym poradzic. 
Jak na razie dobrze mi idzie, chodze wzglednie glodna i wcale nie wku.....a. ;-)
Przede mna jakze ekscytujacy tydzien: sprzatania plus zajmowanie sie czteroletnia dziewczynka. Dowalilam sobie jeszcze dentyste zeby mi sie nie nudzilo.
W przyszly poniedzialek jak pojde do pracy w szkole publicznej to bede zachwycona, ze nareszcie bede mogla sobie usiasc.


Saturday, April 16, 2016

Piatek

Nie opisalismy piatku, a tu zaraz bedzie poniedzialek. I znowu do roboty. Plakacmisiechce. 
Dzisiaj obrocilam dwa plejsy, dwa jednosypialniowe mieszkania. Zadziwiajace, ile moge z siebie wykrzesac za pieniadze, a w momencie gdy przychodzi do ogarniecia wlasnego gniazda to zebrac sie nie moge. Umycie garow momentami zakrawa na cud. 
Piatek jakos przelecial piorunem, poniewaz pani nauczycielka zadecydowala, ze ma Rozne Wazne Sprawy do zrobienia i puscila dzieciom film "Hotel Transylvania 2". Moja druga polowka jeczala przez cala rozciaglosc filmu. Interesujace jak niektore dzieci moga siedziec poltorej godziny z otwarta buzia i ogladac jak zahipnotyzowane a inne po dziesieciu minutach maja dosyc i rozrywka zamienia sie w meczarnie, 
Potem przyszedl pan od komputerow, ktory o dziwo! jest bardzo sympatyczny i nie drze sie na dzieci. Lancz i przerwa na zewnatrz minely piorunem. Potem to juz musialam sie tylko pouzerac troche z kims, kto nie chce niczego robic i "hate" oraz "I don't know" to sa jego glowne wyrazenia, pomagajace w zyciu. 
I fajrant natapil. 
Najfajniejsze jest to, ze w srode, czwartek i piatek wychodze z pracy o 2:20 i jestem w domu prawie o tej samej porze co dziewczyny, 
Tak wiec przezylam pierwszy tydzien nowej pracy. Zmiana, ktora jest dla mnie najbardziej widoczna to to, ze nie jestem tak bardzo fizycznie skonana. Nie wiem od czego to zalezy, moze od tego, ze glownie siedze ;-)))))).
Moment przelomowy nastapni jak dostane pierwsza wyplate. Wtedy juz na bank dotrze do mnie dlaczego to robie ;-))))

Thursday, April 14, 2016

Czwartek

Ten tydzien ma co najmniej tysiac godzin. Plynie i plynie jak krew z nosa. W sumie nie wiem czym sie tak ekscytuje. Tydzien sie skonczy, bedzie nastepny. To nie tak, jakbym mogla lezec i relaksowac sie przez weekend. 
Usiluje pogodzic sprzatania z nowa robota. Dzisiaj zajelo mi dotarcie na plejsa ponad godzine, gdzie wczesniej bylo to 20 minut, Czy jestem zmeczona, czy tez nie po sprzataniach w szkole musze nadal byc w formie. Nie tak, jak poprzednio mozna bylo sobie troche odpuscic. 
Na szczescie ostatni tydzien kwietnia jest wolny i bede mogla wszystkim bezstresowo wypucowac chaty na glanc w godzinach normalnych sprzataczek, czyli porannych ;-). 
W pracy jest troche lepiej. Juz mnie nie boli glowa po kazdym lanczu i nie dostaje zawalu na placu zabaw. 
Chlopczyk nadal stroi fochy, ale dzisiaj juz mial lepszy dzien. W dalszym ciagu probuje zwracac moja uwage za pomoca robienia zeza, glupich min, szturchania mnie palcem oraz obrazania sie, ale chyba tez zaczelo do niego docierac, ze ze mna nie ma zmiluj sie. Bystrzacha z niego, wiec caly czas musze sie miec na bacznosci i byc ta sprytniejsza. Dobrze, ze ma tylko szesc lat, nadal mam szanse by byc gora ;-).
Jakos sie czuje psychicznie jakbym duzo ciezej pracowala. Przedszkole jawi mi sie jak totalna kaszka z mlekiem. 
Natomiast fizycznie jest duzo lepiej, juz mnie tak wszystko nie boli i mam jakos wiecej energii. Nie wiem, czy to zasluga cyklu hormonalnego, czy tez normalnego rozmiaru stolkow i braku zmieniania pieluch ;-))))




Tuesday, April 12, 2016

Dzien Drugi

Udalo mi sie opanowac dzisiaj obsluge zegara, gdzie wbija sie i wybija karte obecnosci. Kojarzy mi sie on z filmami czarno - bialymi, gdzie tego typu urzadzenia umieszczone byly glownie w fabrykach ;-)))). I pomyslec, ze w poprzedniej robocie elektronika skanowala palec lol.
 Tak gwoli wyjasnienia jestem w pierwszej klasie i jest to klasa integracyjna. 
Moj chlopczyk sie dzisiaj pojawil. Zajmowalismy sie dzisiaj testowaniem sil, zabawa pod tytulem "kto tu rzadzi" ;))). On mnie jeszcze nie zna i chyba wyciagnal jakies bledne wnioski ;-). Obrazil sie pare razy, kiedy ciezko mu bylo postawic na swoim. 
Moge jedynie podziekowac poprzedniej pracy za doswiadczenie i wszystkie szkolenia, poniewaz inaczej nie wiedzialabym o co w ogole chodzi.
Kontynuowalam dzisiaj socjalizowanie sie ogolne, wczoraj nikt sie do mnie nie odzywal, natomiast juz dzisiaj pare osob powiedzialo mi "czesc". 
Lancz to kosmos zupelny a przerwa na zewnatrz nie nastapila, poniewaz padal deszcz i przez 15 minut dzieci siedzialy w auli i obijaly sie o stolki. 
Mielismy tez wychowanie fizyczne, gdzie nauczyciel sie duzo wydzieral, bo go malo kto sluchal. 
Usilowalam dzisiaj w klasie dojsc do jakis zasad, ktore tam panuja, ale nieudalomisie. Wyglada to dla mnie jak jeden, wielki chaos i zaprawde nie wiem, jak nauczycielki w ogole lapia sie w tym co, gdzie, kiedy, dlaczego i po co. Wyglada to na niezla szkole przetrwania i zaczelam podziwiac moje dzieci, ze w ogole zaszly tak daleko, bo tak naprawde szkola podstawowa to dziki busz.




Monday, April 11, 2016

Dzien Pierwszy

Zapisuje wrazenia na goraco, bo jak nie zapisze to wkrotce zapomne jak to bylo na poczatku. 
Po drodze do szkoly napisala mama chlopca, ze on dzisiaj nie przyjdzie, poniewaz w nocy bolalo go ucho i jada do lekarza. Wypocilam z tego powodu dodatkowe wiadro ze strachu. W sekretariacie stalam sie szczesliwa posiadaczka karty do odbicia rano i wieczorem w zegarze. Na filmach takie cuda widzialam, glownie w fabrykach ;-).
Z sekretariatu wyslano mnie juz samodzielnie do klasy. Tam dwie panie nauczycielki: jedna special ed, a druga regular ed. Nie udalo mi sie dzisiaj wykoncypowac, ktora jest ktora.
Tyle wiem, ze jedna za duzo wrzeszczy bez powodu i jest momentami bardzo nieuprzejma dla uczniow. 
Oprocz mnie jeszcze jeden facet, ktory zajmuje sie chlopcem autystycznym na pozycji 1:1.
W sumie to nikt mnie nie poinformowal co tak wlasciwie mam robic, skoro moj chlopiec "nie dopisal". Trzymajac sie zasady "geba na klodke" stwierdzilam, ze jak beda czegos ode mnie potrzebowac, to mi powiedza. 
No i zaczelo sie szkolenie, bo dzieci przybyly
Dla mnie szkola podstawowa to jak film science fiction, nie chodzilam, to nie wiem jaki jest sposob nauczania. Musialam sobie zaczac przypominac co do czego. Gdyby to byla wyzsza klasa moglabym zaliczyc lekka zalamke intelektualna. ;-)
Przede wszystkim ta praca obejmuje dlugie odcinki siedzenia. Bardzo dlugie. Teraz bola mnie od tego plecy. 
Jak przyszla pani wicedyrektor szkoly na wizyte, to akurat zajmowalam sie trojka dzieci, wiec nie zdazylam sie zdenerwowac. Dzieci musialy przeczytac ksiazeczke, odpowiedziec na pytanie: "Kim chcesz byc, kiedy dorosniesz?", zapisac odpowiedz i narysowac ilustracje. 
Nastepnie musialam pojsc z dziecmi na lancz. Nas stolowce siedem klas, prosze sobie wyobrazic ten halas ;-). Posiedzialam sobie z chlopcem autystycznym, wiec mialam co robic. A po lanczu wykopali wszystkie dzieci na zewnatrz. To dopiero byl kosmos. Cztery osoby dorosle do pilnowania i ta cala chmara dzieciakow szalejacych na calego. Dla mnie to cud, ze nikomu nic sie nie stalo. 
Po przerwie mialam piecdziesiat minut wlasnego lanczu, gdzie pozwiedzalam sobie okolice.  
Potem nastapily kolejne dwie godziny siedzenia. Cos tam pomoglam, ale pamietalam rady bardziej doswiadczonych zeby sie nie wychylac. Jak wiemy "nadgorliwosc gorsza od faszyzmu". 
Jestem pod obserwacja pozostalych trzech osob doroslych w klalsie, wiec musze sie pilnowac. 
W momencie gdy dzieci poszly do domu okazalo sie, ze w poniedzialki i wtorki nastepuje szkolenie nazywajace sie "professional development". Swietnie i fantastycznie, ale bardziej dla nauczycielek, poniewaz przez poltorej godziny sluchalam o rzeczach, ktore mnie nie dotycza w zaden sposob. Za jakie grzechy musze siedziec dodatkowe poltorej godziny???
Jutro bede sie musiala zajmowac sfrustrowanym chlopcem z opoznieniami, ktoremu odebrali pania, do ktorej sie zdazyl juz przywiazac od wrzesnia a na jej miejsce wsadzili mnie. 




Sunday, April 10, 2016

Jutro

Rozpoczynam nowa prace. 
W zeszla srode zrezygnowalam ze starej i w piatek byl moj ostatni dzien. 
Zaskoczylam wszystkich, lacznie z sama soba. 
Nie wiedzialam, ze w takim tempie moge spelnic wszystkie wymagania pod presja. Dwa tygodnie zalatwialam papierkowa robote. Zrobilam miedzy innymi ewaluacje papierow ze szkol w Polsce o czym mowilam juz od pieciu lat. 
Milo bylo, zostalam wysciskana przez wszystkich, dostalam pare kartek, torta i bukiet kwiatow od jednej z mam. Dzieci z mojej klasy zrobily mi kartke oraz mielismy impreze pozegnalna z babeczkami i czipsami. Poplakalam sie tylko trzy razy, w ciagu trzech dni. Jak na mnie i moja podatnosc na przecieki calkiem niezle. 
Natomiast jutro ruszam z nieznane. Na poczatku tylko na pol etatu, 
Nie wiem, czy bede sie od razu opiekowac chlopcem na pozycji 1:1, czy tez wsadza mnie gdzies indziej. W sumie to jedyne co wiem, to gdzie jest szkola.  
Dlatego denerwujesieiobgryzampaznokcie.
Tak wiem - poradze sobie, mam szkolenie i tralala i tralala. Nie zmienia to faktu, ze im czlowiek starszy, tym gorzej sie na nowe przestawic. Zwlaszcza w takim miejscu jak szkola publiczna, gdzie trzeba specjalnie uwazac na to co sie robi i mowi. Jak wiadomo ja mowie to, co mysle, w zwiazku z tym na czas blizej nieokreslony bede musiala sie zamknac ;-))))). Od jutra musze sie przestawic na obserwacje i adaptacje ;-). 

Wednesday, March 23, 2016

Szybka akcja bez szybkich efektow

W lutym wszystko potoczylo sie ekpresowo, jak w filmie przygodowym. W poniedzialek kolezanka przyslala mi zdjecie z facebooka, na ktorym kobieta oglaszala, ze potrzebuje kogos mowiacego po polsku, dla swojego synka do pomocy na pozycji 1:1 w szkole publicznej. Napisalam do niej wiadomosc i od razu podala mi swoj numer telefonu. Po polgodzinnej rozmowie telefonicznej w ten sam dzien wieczorem napisalam resume i cover letter i wyslalam do niej e-mailem. We wtorek zaniosla moje papiery do dystryktu. W ten sam dzien po poludniu zadzwonila do mnie szkola jej dziecka zeby umowic sie na rozmowe kwalifikacyjna. W czwartek wzielam wolne z pracy i pojechalam. Dyrektorka szkola wypytala mnie na temat umiejetnosci i ogolnych talentow, zaprowadzila do klasy, przedstawila dziecku i zrobila nominacje w Departamencie Edukacji. 
Powiedziala, ze powinnam otrzymac e-mail z dalszymi instrucjami. 
I nastapila cisza w eterze. Po tygodniu zadzwonilam do szkoly, nic nie wiedzialy. Po dwoch tygodniach zadzwonilam - nic. W koncu po czterech okazalo sie, ze Departament wyslal e-maila pod zly adres maila, zaraz na nastepny dzien po rozmowie (12 lutego).
W tym tygodniu bylam juz na etapie ogolnego zniechecenia i awersji do wlasnego e-maila oraz sprawdzania go po piecdziesiat razy dziennie. Do szkoly tez mi sie juz nie chcialo wydzwaniac. Powiedzialy, ze wyslaly papiery ponownie i ze trzeba czekac. 
Wczoraj e-mail nareszcie przyszedl.
Musialam wypelnic aplikacje, ktora byla na drugim miejscu pietnastopunktowej listy rzeczy do zrobienia, gdzie punkt dziesiaty skladal sie z dziesieciu podpunktow. 
Wyglada to na dlugi i skomplikowany proces. 
Prace musze zmienic na lepsza, poniewaz potrzebuje wiecej pieniedzy. W sierpniu czynsz idzie w gore, a to co obecnie zarabiam wystarcza ledwo, ledwo na pokrycie miesiecznych wydatkow. Alimenty to mrzonka, moge liczyc wylacznie na siebie...


Tuesday, March 8, 2016

I po rozprawie...

Na sali sadowej siedzialam ja, moj prawnik i Munga. Ja od dziewiatej niewiadomopoco a Munga od dziesiatej, poniewaz sie spoznil oczywiscie. I tak sobie siedzielismy. Na poczatek przez trzy i pol godziny. Sedzina byla na jakims spotkaniu, nastepnie moj prawnik poszedl po jakies papiery, pozniej okazalo sie, ze zapomnial zaplacic trzydziesci dolarow, ktore mu dalam w grudniu (!!!!) a na koncu przyszla jakas kobita, ktora poprosili przed nami. Jak juz wszystko bylo cacy i sedzina sie za nas zabrala, to po 45 minutach koncentracji okazalo sie, ze byla przerwa na lancz i trzeba bylo sie godzine platac po okolicy. Drzwi laskawie otworzyli z dwudziestominutowym opoznieniem. Cala akcja zakonczyla sie o czwartej czterdziesci. Z dwoch dni zrobil sie jeden i dobrze, bo mi sie cala cierpliwosc wyczerpala na te wszystkie bezsensowne zwloki.
I jak bylo? Przepchalysmy razem z sedzina Munge przez jego wlasny rozwod.
Ze wzgledu na to, ze on rozwodu pragnal, byl pierwszy w kolejce. Sedzina zadawala mu roznego rodzaju pytania. Przy pytaniu na temat "czy w dalszym ciagu zyczysz sobie rozwod?" nastapila dwudziestosekundowa cisza a mnie serce zamarlo ze strachu. Szczesliwie Munga zechcial sie rozwiesc, w zwiazku z tym wszystko zakonczylo sie hepi endem.
Jestem zadowolona, pomimo tego, ze wala sie na ma glowe slowa krytyki. Uprzejmie prosze zwrocic uwage na to, ze nie wypada krytykowac cudzych perypetii zyciowych, bo nigdy nie wiadomo jak zachowalibysmy sie, gdybysmy byli w indentycznej sytuacji.
W kazdym razie kazdy facet zyczylby sobie taki rozwod, jaki dostal Munga. Powinien mnie po doopie calowac.
Przede wszystkim dziecibeda mieszkac ze mna, przy wspolnej, prawnej opiece. Udalo mi sie jednak otrzymac decydujacy glos przy wszystkich decyzjach dotyczacych dzieci. Mam Munge o wszystkim informowac, ale w momencie kiedy nie zgodzimy sie w jakims punkcie ja mam prawo do podjecia ostatecznej decyzji.
Z tego bylam chyba najbardziej zadowolona.
Oddalam Mundze samochod. Niech sie udlawi ;-).
Wywalczylam podzial jego pensji, renty, czy jak to tam sie nazywa oraz polisy ubezpieczeniowej.
Moge rozliczac dzieci w moich podatkach az do czasu kiedy to Munga zacznie zarabiac ponad 50 tysiecy dolarow rocznie, wtedy musze mu "oddac" jedno dziecko.
I co tam jeszcze ;-) aaaaa tak. Dostalam wyimaginowane alimenty ;-))). Ze wzgledu na to, ze Munga ma aktualnie zero zarobkow sedzina opracowala alimenty na podstawie wyimaginowanej pracy, ktora powinien dopiero dostac hehh. Zatem prosze sumiennie trzepac zdrowaski zeby ruszyl doope i rzeczona prace otrzymal. Udalo mu sie do tej pory przepracowac w Nowym Jorku dwa tygodnie na zastepstwa, a teraz potrzebna mu jest stala praca.  
Poza tym hm, w mysl zasady "z pustego nienalejesie" oraz "nie kopie sie lezacego" podarowalam Mundze zalegle pieniadze, ktore mi wisial. Zwolnilam go rowniez z placenia alimentow na mnie. Zadziwilam ta decyzja sedzine i reszte, lacznie z soba. Sama nie myslalam, ze jestem taka codwna osoba hehehe. Z tym calym dlugiem nigdy nie bylby w stanie stanac na nogi, a mnie naprawde zalezy, zeby wrocil do Nowego Jorku i byl blisko dzieci, ktore go potrzebuja. Mam nadzieje, ze skorzysta z tej szansy. Jezeli nie wezmie sie w kupe i czegos ze soba nie zrobi, i to szybko to juz od pierwszego kwietnia beda mu sie kolejne alimenty pietrzyc na glowie, a wtedy to mu ju nikt nie pomoze.
Moj prawnik wstal i oswiadczyl, ze od dwoch lat nie otrzymal zadnej gratyfikacji. Na pytanie sedziny ile uwaza jego praca wlozona w cala impreze byla warta oswiadczyl, ze piecdziesiat tysiecy dolarow hehehehe.W mysl zasady, ze "z pustego nienalejesie" i "nie kopie sie lezacego" zgodzil sie na dziesiec tysiecy, zaplata ktorych obarczyl Munge. Ja chyba tez mu cos wisze, jakies dwa i pol tysiaca, ale akurat wtedy wylaczylam sie na chwile i jakos niedotarloto do mnie. Kazalam mu wyslac rachunek. Dostane to bede sie martwic.
Prawnik ma zlozyc cala robote papierkowa do kupy i zaniesc sedzinie  a ona ma to podpisac. Dopiero wtedy nastapi oficjalny rozwod. Mamy na to dziewiecdziesiat dni. Mam nadzieje, ze mi sie uda oblac wszystko w kwietniu kiedy to dzieci pojada na tydzien do Pittsburgha. Ciesze sie, ze mam to juz za soba, bo wiekszego nonsense, straty czasu i pieniedzy w zyciu nie widzialam.

Monday, March 7, 2016

Nareszcie!

Dzisiaj ide sie rozwiesc...

Sunday, January 24, 2016

Glowa mnie boli...

Wszystko zaczelo sie nad podziw niewinnie. Telefon do dzieci: "Co tam robicie? Aaaa ogladacie Netflx? Jaki program? Tatus Was kocha/teskni" sratatatata.
A nastepnie otrzymuje wiadomosc, czy moze bylabym taka uprzejma i udostepnila haslo, zeby Munga mogl sie na Netflix zalogowac.
Ze cooooo niby????
Malo co mnie dziwi, ale to mu sie (ponownie/jakzwykle) udalo.
Napisalam mu, ze to nad podziw interesujaca propozycja, ale nie dziekuje bardzo, nieinteresujemnieto. Wspolne konta powienien miec raczej z osoba, z ktora mieszka.
Dowiedzialam sie na to, ze jest zaskoczony, poniewaz nie spodziewal sie po mnie takiej reakcji.
Ciezko domyslic sie, czego sie spodziewal.
Sponsoringu rozrywkowego dla siebie i swojej cudownej polowy?
Ale potem to juz poplynela zaskakujaca fala informacji, ze bedzie szukal mieszkania i pracy w Nowym Jorku. Wiekszosc rzeczy zamierza przelokowac z powrotem do mamusi.
Bo dzieci to, tamto i owamto i on chce wszystko zrobic tak, jak trzeba. Blisko dzieci. Naprawic bledy. Aha i on teraz to juz nareszcie zrozumial, ze to PAN BOG mu klody rzucal pod nogi caly czas, poniewaz bylo to wbrew Bozej Woli, ze wyprowadzil sie z Nowego Jorku.
I tak w ogole to Sznicel to rozumie jak najbardziej i bedzie okej bez niego. I generalnie on nie moze jej za bardzo denerwowac rozmowami, poniewaz ona ma wysokie cisnienie, ze wzgledu na stress spowodowany jej wlasnymi corkami.
Do glowy przychodzi mi wylacznie ten cudowny wyraz polski, ktory zaczyna sie na litere ka a konczy na a, i nastepuje po nim blizej nieokreslona ilosc wykrzyknikow. I jeszcze na dodatek na poczatku dodalabym "O zesz!!!!"
Dziwne, ze musi sie wyprowadzic od Sznicel zeby szukac pracy w NYC, a z kolei matka sprawia wrazenie jakby nic na ten temat nie wiedziala.
No coz, zobaczymy jak sytuacja sie rozwinie. Dla dzieci byloby dobrze miec ojca pod reka. One go teraz bardzo potrzebuja. Co do mnie, no coz. Bedzie to generalny bol glowy i ciern w dupie, ale bedziemy sie martwic dopiero wtedy, kiedy slowo stanie sie cialem....

Friday, January 1, 2016

2016

Czas na plany, podsumowania, refleksje i porownania. Hahaha!
Czym moge sie pochwalic? Co mi sie nie udalo? Co osiegnelam?
Jakos to wszystko marnie wyglada.
W roku 2015 dopracowalam w szczegolach i osiagnelam mistrzostwo w technice przetrwania oraz umiejetnosci "wiazania konca  z koncem".  Utrzymalam sie na powierzchni.
To by bylo na tyle. Niezadowalamnieto.
Skonczylam rowniez czterdziesci lat.
Pamietam zawsze mi sie wydawalo, ze jak bede miala czterdzieste urodziny wszystko bedzie pod kontrola. Odchowane dzieci, stala praca, rodzina, , wakacje raz do roku, wszystko jak w szwajcarskim zegarku. Uwiecznieniem dokonan zyciowych miala byc impreza urodzinowa w knajpie z didzejem, z udzialem wszystkich krewnych i znajomych. Hahaha!
No niestety.
Moze na piecdziesiate urodziny mi sie uda ;-)
Jak na razie usiluje, z mizernym efektem zaczac wszystko od nowa.
Rzeczywistosc wyglada nastepujaco: w tym roku musze cos zmienic. Na lepsze. Nie moge tak zyc, z miesiaca, na miesiac. Musze zapewnic sobie i dzieciom wieksza stabilizacje. Tymczasem ciezko sie zebrac. Oj, jak ciezko.
Musze napisac na nowo zyciorys i aktywnie zaczac szukac innej pracy. Nienawidzetegorobic.
Prawo jazdy tez by sie przydalo, wraz z ewaluacja kredytow z Polski.
Nie cierpie byc samotna, odpowiedzialna, osoba dorosla. Bleeeeeeeee......