Monday, August 29, 2016

Zdolowane poirytowanie.

I tak to dobilismy prawie do mety tak zwanych "wakacji", Nie wyglada ona zbyt atrakcyjnie. Zle to wygladalo juz w zeszlym tygodniu, a fakt, ze od piatku pielegnuje w sobie ciezkie przeziebienie tylko wszystko jeszcze pogorszyl. Ostatnie dwa dni spedzilam na fotelu pod telewizorem, z pulsujacym bolem glowy, smarkajac i kichajac. Taki przymusowy paraliz tylko poglebil moja ogolna irytacje, na ktora zlozylo sie pare skladnikow. Przede wszystkim lato sie konczy. Tak zastanawialm sie, w jaki sposob spedzilam zeszle wakacje, ze zlecialy bez zadnych wiekszych fajerwerkow a wrecz przeciwnie, ciezko bylo sobie bylo przypomniec co ja takiego robilam przez dwa miesiace czego nie pamietam??????? Teraz do mnie wrocilo to uczucie, nie dziwie sie, ze je tak produktywnie zblokowalam: pracowalam!!!! Bezsens tego wszystkiego mnie naprawde dobija. Tyle pracy, tyle wlozonej energii a kasy nigdy nie widac. Tak wiem: czynsz zaplacony, rachunki rowniez, jedzenie jest i zakupy szkolne zostaly zrobione. Ale w momencie jak chce ruszyc tylek z domu i wyjsc gdzies z dziecmi i cos z nimi zrobic? Na to nie ma pieniedzy!!! 
Najbardziej dobija mnie Facebook. Otoz wszyscy znajomi, kolezanki z pracy i cala reszta swiata zapewne... otoz wszyscy pojechali na jakies wakacje!!! Nie omieszkali tego dokladnie obfotografowac i pokazac calemu swiatu, kazdego szczegolu, ze szczegolnym uwzglenieniem zarcia!!! Jak widze to, to mnie standardowa krew zalewa. I nie z zazdrosci, wcale nie, ciesze sie, ze tak fajnie maja. Przyjemnie sie patrzy na te wszystkie cudowne miejsca i szczesliwych ludzi.
Jestem zla na siebie, ze nie moge nic nadzwyczajnego wymyslic, zeby cos z tym zrobic. Tylko sobie moge pomarzyc, ze moze za rok, albo dwa lata, jak wszystko dobrze pojdzie to moze my tez gdzies pojedziemy. Jak zaoszczedze na to. Oczywiscie, jezeli dokonamy wyboru pomiedzy pojechaniem na przyklad na takie Hawaje a odwiedzeniem rodzicow w Polsce, ktorzy widzieli swoje wnuczki dokladnie raz w zyciu! 
I absolutnie kazdy wie, ze wyjazd do Polski sie nie kalkuluje! Tak to marzenia rozbijaja sie o niekonczacy sie imigracyjny konflikt wewnetrzny. 
Jestem zmeczona. Niemamsily i niechcemisie. Zajmowac tym wszystkim, byc odpowiedzialnym doroslym. Dochodzic do wszystkiego powoli, krok po kroku. Za stara jestem na powoli. Chce tu, teraz i zaraz. I najchetniej zeby ktos inny to za mnie zrobil.